
Cześć! Kilka lat temu, po przeprowadzce do Londynu, moja skóra zaczęła się buntować – suche powietrze, stres i miejskie zanieczyszczenia sprawiły, że stała się szara, zmęczona i podrażniona. Szukałam rozwiązania, które byłoby naturalne, przystępne cenowo i pasowało do mojego życia w tym mieście. Po wielu eksperymentach odkryłam prosty rytuał pielęgnacyjny, który nie tylko uratował moją cerę, ale też stał się codziennym momentem spokoju.